|
Rogers przy biurku w pokoju we wschodnim skrzydle Białego Domu, poniżej piętra zajmowanego przez swoją wieloletnią przyjaciółkę Michelle Obama.
Sukienka projektu Calvin Klein, mankiet projektu Hervé van der Straeten, kolczyki prywatne Rogers. |
|
Desiree Glapion Rogers jest potomkinią kreolskiej kapłanki wudu
Marie Laveau Glapion.
Gdy po raz pierwszy się widzimy, Rogers wita mnie w swoim gabinecie we
Wschodnim Skrzydle Białego Domu – rhythmandbluesowa piosenka sączy się z białego iPoda, biała doniczkowa orchidea stoi między oknami, a na ciężkim drewnianym biurku są też świeże kwiaty.
To kobieta, która nie wie, czym jest zwiędły kwiat.
49-letnia Rogers roztacza wokół siebie dostatecznie dużo południowego uroku, by zakamuflować aurę pewności siebie spotykaną zwykle u topowych modelek lub pierwszych dam.
W świeżo wyprasowanej białej bluzce, czarnych bucikach na płaskim obcasie i granatowych spodniach z podwyższoną talią, które wyglądałyby okropnie na prawie każdej innej osobie, Rogers rozmawia ze mną o swojej pracy
sekretarza społecznego w Białym Domu.
Jeśli jest coś, co Desiree Rogers i jej personel chcą ci koniecznie przekazać – a będą to powtarzać tak długo, aż do ciebie dotrze – to komunikat: prezydent
Barack Obama i jego żona Michelle zamierzają otworzyć Biały Dom, żeby ponownie uczynić go „domem narodu”.
Chcą stworzyć miejsce, do którego mogliby wstąpić przeciętni Amerykanie i zobaczyć, jak pierwsza dama serwuje uczniom domowy placek z jagodami i lody karmelowe, dogląda ogródka warzywnego na południowym trawniku albo ogląda z przyjaciółkami komedię romantyczną.
Oczywiście, prezydent spotyka się z zagranicznymi dygnitarzami.
Rogers, pełniąc jedną z najbardziej widocznych ról w administracji Obamy, chce sprawić, aby pierwsza rodzina stała się jedną z najbardziej niezapomnianych w historii amerykańskiej prezydentury, a zwłaszcza by pierwsza dama, wykształcona na prestiżowych amerykańskich uniwersytetach, stała się najpopularniejszą matką (mom-in-chief).
W czasie pierwszego dnia wywiadu z Rogers nie widzę ani prezydenta, ani jego żony.
Widzę natomiast ogródek pierwszej damy, zielony i wypielęgnowany, jak z pocztówki, za wielkimi, jasnymi oknami gabinetu Rogers.
|
Michelle Obama i jej wieloletnia przyjaciółka Desiree Rogers
|
|
Biuro Michelle Obamy mieści się dalej w korytarzu.
Wszędzie na ścianach wiszą jej zdjęcia: tu pani O. czyta dzieciom książeczkę, tam wymienia uściski dłoni z wyborcami.
Na każdym zdjęciu pani O. uśmiecha się szeroko z tym charakterystycznym błyskiem „mój mąż jest prezydentem”, który możliwy jest tylko wtedy, gdy ma się aprobatę około 70 procent kraju.
"
Mamy najlepszą markę na świecie, markę Obama" – mówi Rogers.
"Nasze możliwości są nieograniczone."
Rogers, która ma bezpośredni dostęp do pierwszej pary, niezrównane kontakty z personelem Białego Domu i z wpływowymi ludźmi w Waszyngtonie i Chicago, jest uznawana przez wielu za klucz do tej marki.
Jest w centrum starannego marketingu pierwszej rodziny i działań całej administracji, by Biały Dom przedstawić jako modne i przystępne miejsce.
Zespół prasowy Michelle Obamy prowadzi kampanię medialną, która obejmuje m.in. zdjęcia na okładkach „
People”, „
Vogue’a” i „
O Magazine”
Oprah Winfrey, natomiast Rogers sprawuje nadzór nad codziennym rozwojem marki.
|
Desiree Glapion Rogers z prezydentem Barackiem Obama i jego gośćmi w gabinecie owalnym Białego Domu.
Foto: Pete Souza / White House
|
|
Była szefowa marketingu musi wykreować taki Biały Dom, który pomoże Amerykanom zobaczyć zmianę i przejrzystość obiecywane w kampanii wyborczej Baracka Obamy.
Rogers, która
zarządzała internetowym działem społecznościowym w Allstate Financial, pełniła funkcję
prezesa chicagowskiej spółki energetycznej
Peoples Gas and North Shore Gas, a mając 31 lat szefowała
Loterii Stanowej w Illinois, mówi z pewnością siebie najwyżej postawionych menedżerów, a jednocześnie z nonszalancją kobiety, której nie obchodzą interesy.
Przede wszystkim Rogers jest świetną facylitatorką kontaktów –
mistrzynią inżynierii społecznej. Nie tylko organizuje przyjęcia w Białym Domu i własne kameralne wieczorki, ale łączy ze sobą wpływowych ludzi w swojej orbicie.
Przez lata weszła głęboko w chicagowskie towarzystwo związane z dobroczynnością i rozwinęła szeroki krąg przyjaciół, obejmujący
Valerie Jarrett, doradczynię w Białym Domu, i
Lindę Johnson Rice, szefową spółki, która wydaje magazyny „
Ebony” i „
Jet”.
Przez lata Rogers korzystała też ze swoich koneksji, by pomóc przyjaciołom w realizacji politycznych celów.
W czasie kampanii prezydenckiej w 2008 roku organizowała w swoim domu przyjęcia, na które zapraszała kolegów z
Harvardu i wieloletnich przyjaciół z
Nowego Orleanu i na których, według danych federalnych,
potrafiła zebrać 200 tysięcy dolarów na kampanię Obamy.
|
Przyjaciele Desiree Rogers i ich relacje
|
|
"Od początku była inżynierem społecznym" – mówi
Shawnelle Richie, przyjaciółka i menedżerka w telewizji
CBS w Chicago.
- Tu nie chodzi tylko o przyjęcia, ale o kontakt, jaki potrafi nawiązać z ludźmi.
Momentami Rogers brzmi tak, jakby pochodziła z arystokracji Wschodniego Wybrzeża. W rzeczywistości wywodzi się z klasy średniej z
Seventh Ward w Nowym Orleanie. Czerwona fasola i ryż w poniedziałki. Smażona ryba z ziemniakami w piątki.
Marzenia o
Wellesley i
Harvardzie w drodze do szkoły średniej na St. Charles Avenue.
Ojciec, członek rady miasta, zwykle prosił małą Desiree, by serwowała drinki lub gumbo, rodzaj karaibskiego gulaszu, i pomagała zabawiać gości, gdy pojawiali się w domu.
A przez dom
Roya E. Glapiona jr. stale przewijało się liczne i mieszane towarzystwo – drzwi się nie zamykały: burmistrz, miejscowi biznesmeni, kreolska arystokracja, a nawet lokalny śmieciarz czy pakowacz ze sklepu spożywczego.
|
Kobieta, która tworzy markę Obama
Foto: AP / Diane Bondareff
|
|
W domu Glapionów nie było spokojnych wieczorów na naukę.
"Nigdy nie mieliśmy zwykłego życia rodzinnego" – mówi
Roy A. Glapion, jedyny brat Rogers, 47-letni inżynier budownictwa i biznesmen, który nadal mieszka w Nowym Orleanie.
"Każdy jadł to, co chciał, i kiedy miał na to ochotę" – zapewnia.
Rogers, która
mówi o sobie, że jest oczami i uszami Michelle Obamy, zna pierwszą damę od prawie 20 lat.
Poznały się przez eksmęża Rogers,
Johna Rogersa jr., który w
Princeton grał w koszykówkę z bratem Michelle,
Craigiem Robinsonem. Mają ze sobą świetny kontakt, poszturchują się i dowcipkują, gawędzą o swoich córkach i uśmiechają do siebie szeroko, tak jak to robią tylko stare przyjaciółki.
Michelle Obama wysuwa głowę przez drzwi do gabinetu Rogers, żeby pogadać, jak ktoś, kto jest nadal zaskoczony, że pracuje obok swojej przyjaciółki.
Przyjaźń ze wszystkimi odpowiednimi ludźmi to być może jeden z powodów, dla których
Barack Obama wybrał Rogers do roli organizatora każdego wydarzenia towarzyskiego, które ma miejsce w Białym Domu – od oficjalnych uroczystych przyjęć wieczorowych po nieformalne gry w koszykówkę, konferencje prasowe, wieczory filmowe i imprezy urodzinowe.
Starając się krótko określić, na czym polega jej praca, Rogers mówi, że organizuje wydarzenia, które „
promują prezydencję Obamy” i pilnuje, żeby „w obrazie Białego Domu było widać, kim są Obamowie”.
Zgodnie ze swoim korporacyjnym doświadczeniem i dyplomem
MBA z Harvardu Rogers
używa takich wyrażeń, jak „
plan strategiczny” i „
marka”, opisując, jak nieustanny ciąg lunchów, przyjęć i koncertów może jej pomóc wypełnić przyjętą misję.
"Sądzę, że o tej pracy sekretarza społecznego trzeba myśleć niemal tak jak o biznesie. Inaczej się niewiele osiągnie. Wejdzie się w piekło obrusów, kwiatów i list" – mówi Rogers, gdy zastanawia się nad pierwszą serią ważnych imprez w Białym Domu.
|
Rogers w ogrodzie Pierwszej Damy.
Suknia projektu Jil Sander, żakiet Prada, kolczyki Fred Leighton. |
|
Jak wszystkie marki,
Obama ma swój klejnot koronny, wyjaśnia Rogers, a jest nim
Biały Dom.
Można o nim myśleć jak o marce
Dove firmy
Unilever, marce konsumenckiej, którą Rogers podziwia.
Na początku była prosta kostka mydła, a teraz Dove to wiele produktów do pielęgnacji ciała: szampon, płyn do kąpieli czy dezodorant.
W 2004 roku „kampania na rzecz prawdziwego piękna”, w której wystąpiły puszyste i starsze modelki, wywołała wielki szum medialny, zwiększyła sprzedaż i sprawiła, że marka zaczęła być postrzegana jako bardziej przystępna i społecznie użyteczna.
"
Przede wszystkim trzeba zrozumieć, czego chcą i potrzebują twoi klienci" – mówi Rogers.
"
Marka Obama to marzenie marketingowca" – twierdzi
Michael Sitrick, prezes firmy PR
Sitrick and Company, która specjalizuje się w zarządzaniu delikatnymi sytuacjami, a wśród klientów ma m.in. miliardera
Rona Burkle i
Paris Hilton.
Rogers i reszta zespołu Obamy pracuje z idylliczną amerykańską rodziną „prosto z sitcomu z lat 50.”, mówi Sitrick. Mają „wyraźnie PR-owskie nastawienie”.
"Od czasu, gdy
Jacqueline Kennedy odnowiła Biały Dom i zaczęła w nim eksponować kulturę i sztukę, co przyczyniło się do stworzenia ówczesnej aury Camelotu, nie zdarzyło się, by pierwsza rodzina wywołała tak wielką i powszechną fascynację" – mówi
Myra Gutin, specjalistka od historii pierwszych dam.
|
Desiree Rogers we wschodnim skrzydle Białego Domu.
Trencz projektu Viktor & Rolf, kolczyki Cartier |
|
Jak większość kobiet sukcesu Rogers wie, jak użyć pewnej siły przywódczej, której inni ludzie szybko się poddają.
Pewnego ranka, z tekturową teczkę w jednej ręce i papierowym kubkiem z kawą w drugiej, Rogers wita grupę wpływowych kobiet, m.in. piosenkarkę
Alicię Keys, aktorkę
Phylicię Rashad i producentkę kosmetyków
Bobbi Brown.
W Salonie Dyplomatycznym, wyposażonym w niewielki bufet z sokiem pomarańczowym, kawą i ciastkami, których celebrytki nie dotykają, Rogers przekazuje im instrukcje na dalszą część dnia, gdy udadzą się do szkół publicznych w rejonie Waszyngtonu, aby porozmawiać z uczennicami o tym, jak ważna jest pewność siebie i pójście na studia.
Gdy
Michelle Obama wchodzi do pokoju, Rogers delikatnie kieruje ją do niewielkiej grupki fotoreporterów ustawionych za sznurem w kącie pomieszczenia.
"Powiem to do prasy, bo wszyscy jesteśmy tu dla niej" – żartuje prezydentowa Obama.
Rogers dostrzega, że jedna z kobiet, z przypiętą różową wstążką, symbolem walki z rakiem piersi, pstryka własne, nieoficjalne zdjęcie i kręcąc głową, daje jej znak, żeby tego nie robić.
|
Desiree Rogers we wschodnim skrzydle Białego Domu.
Trencz projektu Viktor & Rolf. |
|
Rogers nie ma problemu z wypełnianiem kłopotliwych momentów milczenia żarcikami reklamującymi Obamę i wie dokładnie, jak wykorzystać sporadyczne pauzy.
Jej głos to płynny sopran z lekką domieszką południowego akcentu z Luizjany, którego Rogers używa, by dodatkowo ożywić swoje opowieści.
Na przykład o tym, jak siedziała obok gubernatora Luizjany Bobby’ego Jindala na Balu Gubernatorów w lutym w Białym Domu.
Najpierw go oczarowała, a potem zaczęła błagać, by wspomógł jej rodzinny stan.
– On na to: „Och, uwielbiam panią” – wspomina Rogers.
"No tak, uwielbia mnie pan, no to dalej! Niech pan coś zrobi – niech pan tylko spojrzy na to miasto, na ten stan."
Thomas Wilson, szef giganta ubezpieczeniowego
Allstate Corporation, zwerbował Rogers w 2008 roku.
Irytuje się na sugestię, że na jego decyzję wpłynęły przyjęcia organizowane przez Rogers.
"Nie zatrudniam ludzi tylko dlatego, że wydają dobre przyjęcia. W ciągu kilku miesięcy Rogers zaczęła rozszerzać swoje wpływy i napędzać zmiany w spółce ze swojego stanowiska w komisji wykonawczej" – mówi Wilson.
Gdy w listopadzie ubiegłego roku Obama zaproponował jej pracę sekretarza społecznego w Białym Domu, zwróciła się do Wilsona o poradę.
"Uważała, że mogłaby zmienić tradycyjny charakter tego stanowiska, skupiając się na budowaniu marki" – mówi Wilson.
Rogers wchodzi na nieznany teren w jednym szczególnym aspekcie tego procesu budowania marki – ma do czynienia z pierwszą damą, która zrobiła imponującą karierę i jest znana z bezpośrednich kontaktów z ludźmi.
Na początku kampanii Michelle Obama zaczęła mówić o brudnych skarpetkach męża i o tym, że rano Barack „wydziela przykry zapach”.
Te obrazy, według niektórych obserwatorów, osłabiły kandydata na prezydenta.
Teraz Rogers odgrywa główną rolę w przemianie pani Obamy z kontrowersyjnej postaci z okresu kampanii wyborczej w potencjalną amerykańską ikonę.
|
Desiree Glapion Rogers jako królowa karnawału w Nowym Orleanie
|
|
Nie doradza pierwszej damie, w jakich publikacjach ma się pojawić ani jakim mediom udzielić wywiadu, ale organizuje szeroko relacjonowane wydarzenia, które wzmacniają nowy wizerunek Miechelle Obamy.
W latach 90. Rogers regularnie prowadziła loterię w lokalnej telewizji w Chicago.
Nie zawsze jest łatwo.
Niedawno w kuchni Białego Domu pierwsza dama przeglądała menu złożone z sałatki cytrusowej i małży z Nantucket („Prezydent uwielbia małże”, stwierdziła pani Obama) z grupą uczniów szkoły kulinarnej
L’Academie de Cuisine i małą grupką reporterów.
Potrawy te miały być wieczorem podane gubernatorom.
Następnego dnia w tytule tekstu w „
Los Angeles Times” padło pytanie:
„Czy Michelle Obama naprawdę zajmuje się kuchnią?”.
"Choć scena w kuchni może pomóc zbudować wizerunek, który nawiązuje do typowo amerykańskiego archetypu, to feministyczne autorki zaczęły biadać nad „umamieniem Michelle Obamy”– mówi
Sheila Weidenfeld, sekretarz prasowy
Betty Ford.
Chcą, żeby prawniczka z dyplomem Harvardu przyjęła bardziej określoną rolę polityczną.
Ale Rogers jest innego zdania: "Wszystkie te zasady same ustanawiałyśmy dla siebie i teraz mówimy: drogie panie, złamcie je, bądźcie, kim chcecie."
Rogers ma do dyspozycji potężne narzędzie.
Republikański strateg
Stuart Stevens, który pracował przy kampaniach
George’a W. Bush’a w 2000 i 2004 roku, twierdzi, że jedną z pierwszych rzeczy, które robi nowa administracja po objęciu urzędu, jest wykorzystanie Białego Domu jako narzędzia do kontaktu z tą częścią społeczeństwa i elektoratu, z którą nie potrafiła nawiązać relacji podczas kampanii.
Pierwszego dnia wiosny
Biały Dom znalazł się w centrum uwagi, gdy prezydent musiał się skonfrontować z publicznym oburzeniem z powodu
165 mln dolarów premii wypłaconych menedżerom w AIG.
Pani Obama chwyciła za łopatę i z grupką 26 piątoklasistów ze
Szkoły Podstawowej Bancroft w Waszyngtonie przekopała małą działkę na południowym trawniku, żeby stworzyć
kuchenny ogródek – pierwszy warzywny w Białym Domu od czasu „ogródka zwycięstwa” założonego przez
Eleanor Roosevelt w czasie II wojny światowej.
„
Niech żyją warzywa!” – wołała Michelle Obama, otoczona rozpromienionymi dziećmi. „
Niech żyją owoce!”.
Następnego dnia jej zdjęcie w ogródku pojawiło się na pierwszej stronie „
New York Timesa” (rzeczniczka pierwszej damy mówi, że czas tego wydarzenia nie miał żadnego związku z wybuchem afery z AIG).
W odróżnieniu od poprzednich administracji, które utrzymywały rozdział między Wschodnim a Zachodnim Skrzydłem, Rogers i jej 5-osobowy zespół stanowią istotną część operacji politycznych, mówi jeden z pracowników Białego Domu.
Codziennie o 8.15 rano Rogers przechodzi ze Wschodniego do Zachodniego Skrzydła, gdzie bierze udział w spotkaniu szefa sztabu Białego Domu,
Rahma Emanuela, głównego doradcy Obamy
Davida Axelroda i innych wysoko postawionych osób z personelu.
Letitia Baldrige, sekretarz społeczny
Jacqueline Kennedy, mówi, że decydenci w Zachodnim Skrzydle „zawsze chcieli przejąć kontrolę nad wydarzeniami towarzyskimi” w czasie administracji Kennedy’ego.
Zapewnia, że radziła Rogers, by „ostro walczyć o swoje”.
|
Desiree Glapion Rogers jako Queen Zulu 2000
|
|
Rogers nie czuje się onieśmielona przez ludzi z Zachodniego Skrzydła.
Wielu z nich zna od lat.
Po tym jak obroniła dyplom z nauk politycznych w
Wellesley i uzyskała tytuł
MBA na Harvardzie, wyszła za mąż za
Johna Rogersa jr., szefa funduszu
Ariel Investments, który zarządza około 3,3 mld dolarów.
Para rozwiodła się w 2000 roku, ale nadal poruszała się w tych samych zwartych kręgach towarzyskich
Chicago, które obejmowały Obamów, a także
Jarrett i
Rice, które chodziły do szkoły średniej z Johnem Rogersem.
Rogers ma naturę polityka i jak każdy dobry polityk wie, że kandydaci daleko nie zajdą, jeśli oczarują tylko ludzi zamożnych.
Bogaci mogą finansować wybory, ale ich nie wygrywają.
Na typowym przyjęciu w jej mieszkaniu w
Gold Coast (klimat art deco, muzyka jazzowa, wszystko utrzymane w dyskretnym stylu) profesor akademicki mógłby się znaleźć obok biznesmena, artysta obok lidera związkowego.
Rogers mówi, że lubi mieć wokół siebie „gumbo” czy mieszankę ludzi.
"Bardzo wcześnie nabyłam umiejętność łączenia różnych ludzi"– mówi Rogers.
"Nikt nie powinien wchodzić na przyjęcie z pieczątką „burmistrz” czy „biznesmen” na czole. Wszyscy są tam po to, żeby miło spędzić czas."
Rogers wzięła swoje wyczucie stylu od swojej babki ze strony matki,
Marie Smith, która w niedzielę na mszę do kościoła zakładała kolorowe sukienki i ekstrawaganckie kapelusze. Taki był początek.
W 2004 roku Rogers ubierała się na zbiórki pieniędzy, na które bilet wstępu kosztował 1 tysiąc dolarów i pozowała dla magazynu „
Vogue”, dając przykład tego, że „
menedżer może być szykowny.”
W lutym Biały Dom stał się przedmiotem krytyki za brak powagi w czasie kryzysu gospodarczego, gdy Rogers sfotografowano siedzącą w pierwszym rzędzie obok
redaktor naczelnej „Vogue’a” Anny Wintour na pokazie mody w Nowym Jorku.
|
Kapsle Obama, projekt Tamara Shopsin
|
|
Stałym tematem korpusu prasowego w Białym Domu jest to, co Rogers ma na sobie.
Tuż przed
Balem Gubernatorów, pierwszym oficjalnym przyjęciem wieczorowym za kadencji Obamy, Rogers przemknęła przez recepcję w czarnej sukni balowej, opinającej talię i sięgającej do samej podłogi, z kolekcji
Sari Gueron.
Szepnęła coś na ucho ubranemu w smoking pracownikowi Białego Domu, pilnując, by wszystko było gotowe na przyjęcie 130 gości, którzy mieli się wkrótce zjawić.
„Desiree, co to za suknia? Wróć!” – krzyknął jeden z reporterów, gdy zobaczył, jak Rogers pędzi dalej po marmurowej posadzce.
Jej nowa funkcja publiczna oznacza, że musi bardziej dbać o swój wizerunek.
W czasie sesji zdjęciowej dla „
WSJ” Rogers waha się, czy włożyć suknię
Oscara de la Renty dostarczoną przez wydawcę na potrzeby zdjęć w ogrodzie Pierwszej Damy.
Po konsultacji z zastępcą sekretarza prasowego odmawia.
Nawet gdyby nie miała tak widocznej pozycji, to przy swoich 175 cm wzrostu nadal byłaby typem kobiety, którą trudno przeoczyć.
Co prawda w czerwcu skończy 50 lat, ale jak zauważył młody asystent prasowy z Białego Domu: „Rany, ona naprawdę na tyle nie wygląda.”
W latach 90. Rogers regularnie prowadziła loterię w lokalnej telewizji w Chicago i udało jej się podwoić sprzedaż losów.
Używa błyszczyka do ust w naturalnym odcieniu nude i ma olśniewający uśmiech, jakby stworzony do tego, by prezentować go czasie przejazdu
parady na karnawale Mardi Gras – którego Rogers
dwukrotnie była królową.
Z reguły wydarzenia przygotowywane przez Rogers w Białym Domu trafiają w starannej aranżacji do mediów, jak wtedy gdy
w dniu św. Patryka na prośbę Michelle Obamy Rogers zabarwiła wodę w fontannie w Białym Domu, a potem pojawiła się w telewizji
NBC na tle
zielonej fontanny.
Potem był ten wieczór, gdy przygotowała parkiet na tańce w
State Dining Room, aby gubernatorowie mogli potańczyć do muzyki chicagowskiego zespołu
Earth, Wind & Fire przed zaplanowaną na następny dzień dyskusją z prezydentem na temat pakietu stymulującego gospodarkę, któremu wielu się sprzeciwiało.
Gdy zaczęto grać przebój „
Boogie Wonderland”, Obamowie dołączyli do gubernatorów na zatłoczonym parkiecie.
Potem utworzył się korowód i nawet republikański gubernator
Mark Sanford z Karoliny Południowej, który kilka godzin wcześniej porównywał elementy planu gospodarczego Obamy do „sowieckich kwot zbożowych w epoce Stalina”, kiwał głową w takt muzyki.
„Desiree fenomenalnie przygotowuje w Białym Domu wydarzenia, które ucieleśniają nasze pragnienie, by stworzyć tu miejsce sprzyjające budowaniu relacji, a nie tylko prowadzenia interesów” – napisała w oświadczeniu pani Obama.
Wyzwaniem dla Rogers jest planowanie imprez towarzyskich w Białym Domu w czasie jednego z największych kryzysów gospodarczych w historii.
Krytycy wskazywali ostatnie imprezy jako przykład beztroskiego podejścia do wydatków publicznych.
"Oni nie liczą się z pieniędzmi, gdy wydają je na pakiet bodźcowy, więc dlaczego mielibyśmy zakładać, że będą się liczyć z wydatkami na przystawki" – mówi
Grover Norquist, prezes
Americans for Tax Reform, konserwatywnej grupy lobbującej za ograniczeniem podatków.
Rogers mówi, że razem z Michelle Obamą poprosiły kuchnię Białego Domu, by spuściła trochę z tonu, podawała amerykańskie wina i używała lokalnych produktów.
"
Nie serwujemy kawioru" – mówi Rogers.
Odwoływanie imprez nie leży w jej naturze.
Gdy w 1999 roku zmarł jej ojciec, na pogrzebie zagrał jazzowy saksofon i zaczęła się impreza, co jest zwyczajem zakorzenionym w afrykańskich praktykach duchowych, które pomieszały się z francuskimi tradycjami.
"Nie odwołamy przecież ślubów. Nie odwołamy rocznic" – mówi Rogers.
"Być może ludzie potrzebują nawet trochę więcej radości w ciężkich czasach."
W Waszyngtonie Rogers mieszka w
Georgetown, w apartamencie, który w końcu zaczyna urządzać.
Jej jedyne dziecko,
Victoria, ma 18 lat i jest na pierwszym roku studiów w
Yale.
Najlepsi przyjaciele są rozrzuceni w różnych miejscach.
W Białym Domu wszędzie widać ślady
Nowego Orleanu.
Wstrząsające zdjęcie domu zniszczonego przez huragan wisi na ścianie w jej gabinecie. Teraz Rogers czyta „The House on First Street: My New Orleans Story”, wspomnienia Julii Reed.
Pierwsza dama żartuje, że pralinki z Nowego Orleanu są dość często zamawiane, gdy obie panie robią przegląd deserów na kolację gubernatorów.
"Jeśli ktoś tu mieszkał i wyjedzie, to Nowy Orlean staje się częścią jego duszy" – mówi
Glapion, brat Rogers.
"Mimo że Desiree wyjechała, gdy miała 17 lat, to zawsze będzie z Nowego Orleanu. Nie mogłaby od tego miasta uciec, nawet gdyby próbowała."
Brat Rogers opowiada, że Desiree chciała się przenieść tam, gdzie pada śnieg, siedziała do późna w nocy nad książkami,
miała same piątki w szkole i ignorowała szkolnych łobuzów, którzy naśmiewali się z tego, że jej najlepszą przyjaciółką była mała biała dziewczynka.
Potem wyjechała do Chicago i wyszła za Johna Rogersa, dobrze ustosunkowanego syna prawnika i aktywisty praw człowieka oraz prawnuka przedsiębiorcy z „
Czarnego Wall Street” w
Tulsa w
Oklahomie, miejsca zamieszek rasowych w 1921 roku, które zniszczyły tam świetnie prosperującą afroamerykańską klasę średnią.
Rogers nie jest typem osoby, która pozwala, by coś ją zbiło z tropu.
W 2003 roku zdiagnozowano u niej raka piersi, ale po kilku operacjach pokonała chorobę.
"Nie ma czasu do stracenia. Codziennie trzeba coś posunąć do przodu" – zauważa.
Na prośbę prezydenta, jak mówi, zamierza latem zorganizować
kameralne kolacje z amerykańskimi ikonami –
od gwiazd Hollywood po laureatów Nagrody Nobla.
"On też musi mieć trochę przyjemności."
Lato może też przynieść nowe wyzwania.
Nigdy żadna administracja nie była tak szeroko eksponowana, a ludzi może wkrótce zmęczyć ciągłe relacjonowanie najdrobniejszych szczegółów z życia rodziny Obamów.
Na początku lat 60.
Jacqueline Kennedy pojawiła się na okładkach kilku popularnych magazynów, ale dzisiejszy nieustający cykl medialny całkowicie zmienił reguły gry.
"W pewnym momencie sekretarz społeczny albo prasowy będzie musiał powiedzieć „dość” i stwierdzić, że mniej znaczy więcej" – mówi
Gutin, autorka książek o życiu pierwszych dam.
Żegnając się, Rogers wyciąga do mnie rękę przez biurko, żeby uścisnąć mi dłoń. Macha na pożegnanie.
To nie jest takie machanie, jakie mogłaby skierować do kogoś ze swojego zróżnicowanego kręgu przyjaciół, ale i tak ma w sobie spory ładunek nonszalancji.
Amy Chozick
"Wall Street Journal"
13.05.2009
http://www.dziennik.pl/gospodarka/article378364/Kobie-ta_ktora_tworzy_marke_Obama.html
http://magazine.wsj.com/features/the-big-interview/desiree-rogers/